niedziela, 20 października 2013

Rozdział 42

* Lily Pov :

- Jaki problem ? - zapytał Justin
- Musimy jechać - odpowiedział Jake i skierował się do wyjścia
- Gdzie do cholery jechać ? - warknął Justin
- Nie słyszałeś ? Mamy problem, za dwie minuty na dole i bez gadania ! - krzyknął i wyszedł z pokoju. Gdy tylko zamkną drzwi, szybko wyskoczyłam z łóżka.
- Masz coś w co mogłabym się ubrać ? - zapytałam Justina
- W szafie są jakieś ciuchy byłej Jake, wybierz coś szybko i widzimy się za chwile - odpowiedział po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł. W pośpiechu wyciągnęłam z szafy znalezione ciuchy. Po chwili miałam na sobie rurki, koszulkę na ramiączkach i skórzaną kurtkę. Wszystko było czarne i bardzo obcisłe. Nałożyłam jeszcze swoje trampki i zbiegłam do chłopaków. Już na schodach było słychać ich rozmowę
- Justin to nie był najlepszy pomysł, to jest zbyt niebezpieczne - powiedział Jake
- Nie mogłem jej zostawić z tym skurwielem - odpowiedział Justin, już wiedziałam że mówili o mnie
- Jedyne co by jej tam groziło to narkotyki i jakieś inne gówno, a tu chodzi o życie, ludzkie życie - po tych słowach na całym ciele przeszedł mnie dreszcz
- Dam rade - wtrąciłam się do ich rozmowy
- Lily u Nathana może i sobie poradziłaś, ale teraz .. to jest zbyt niebezpieczne - powiedział z troską Lucas.
- Nie, zbyt niebezpieczne jest oddzielanie mnie od Justina, uwierzcie najbezpieczniejsza będę z nim.
- Dobra, ale cały czas trzymasz sie Justina - powiedział Jake
- Jase - odpowiedziałam
- Jedzmy już, bo będzie za późno .. - mruknął Lucas
 Już po chwili byliśmy w samochodzie. Ja, Justin i Lucas jechaliśmy razem, a Jake i Brad który przed chwila do nas dołączył, jechali za nami.
- A co tak właściwie się stało ? - zapytałam ale nikt mi nie odpowiedział - Odpowie mi ktoś ? - i znowu nic. Popatrzyłam za siebie na tylne siedzenie gdzie był Lucas, był jakiś poddenerwowany.
- Co z nim ? - zapytałam Justina pokazując kciukiem za siebie
- Chodzi o Emily .. - odpowiedział
- Co z nią ? - znów zapytałam
- Pokłóciłem się z nią - odpowiedział Lucas przez co odwróciłam się w jego stronę
- Nie martw się, pogodzicie się - lekko się uśmiechnęłam - a próbowałeś do niej dzwonić ? - zapytałam
- Lily, tu właśnie o to chodzi. Gdy odebrała, płakała, słyszałem krzyki i .. rozłączyło nas. Dlatego tam jedziemy, jedziemy jej szukać. Od razu wyciągnęłam swój telefon ze spodni i wybrałam numer Emily  jeden sygnał .. drugi .. trzeci ... nic, nikt nie odpowiadał.
- Kochanie, ty się z nią przyjaźnisz, powiedz gdzie mogłaby być ? - zapytał Justin. Nie mogłam się skupić, jedyne o czym myślała to to że moja przyjaciółka jest w niebezpieczeństwie. Nagle niespodziewanie się zatrzymaliśmy. Wszyscy wyszliśmy z samochodu, aby porozmawiać z Bradem i Jakiem.
- Co robimy ? - zapytał Justin
- Musimy się rozdzielić - powiedział Jake - ja pojadę do domu, tam mamy cały sprzęt,stamtąd też spróbuje namierzyć Emily.
- Okey, ja pójdę z Bradem jeszcze raz do jej domu - powiedział Lucas
- My pójdziemy do tej jej ulubionej restauracji, i do miejsc w które chodzi, prawda  ? - powiedział Justin i przytulił mnie do siebie
- Dobra, gdyby coś ktoś znalazł dzwońcie. - powiedział Jake i wsiadł do samochodu po czym odjechał.
- Możemy wziąć samochód ? - zapytał Bard
- Jasne, przejdziemy się - powiedziałam. Justin oddał im kluczyki a my poszliśmy do restauracji SUN gdzie zazwyczaj przesiaduje. Po jakiś dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Justin poszedł się porozglądać a ja postanowiłam popytać ludzi pracujących tutaj czy nie była dzisiaj nie widzieli.
- Przepraszam pan - zaczepiłam jednego z kelnerów - nie widział dziś pan tej dziewczyny - pokazałam mu zdjęcie które miałam na telefonie.
- Tak, była tu jakieś parę godzin temu - odpowiedział
- Była sama ? - zapytałam
- Na początku tak, ale później przysiadł się do niej jakiś mężczyzna i wyszli razem - westchną - przepraszam ale muszę obsłużyć klientów - powiedziała i podszedł do stolika obok aby wziąć zamówienie.
- Dowiedziałaś sie czegoś ? - zapytał podchodzący do mnie Justin
- Tak, była tu parę godzin temu z jakimś facetem - na samą myśl po całym ciele przeszły mnie ciarki, nie wiadomo co to za koleś, i co tu robił z Emily. One przecież nigdy nie zdradziłaby Lucasa, to wszystko jest popieprzone.

*  Justin Pov :

Szukaliśmy Emily jeszcze dobre kilka godzin, ale niestety nie znaleźliśmy jej.
- Lily musimy już iść, robi się ciemno - powiedziałem
- Nie, muszę ją znaleźć - upierała się
- Kochanie, w nocy i tak nic nie zdziałamy, poczekamy do rana i znów zaczniemy szukać, dobrze ? - po chwili namysłu Lily zgodziła, chwile później byliśmy w domu. Wszyscy już tam byli. Jake razem z Bardem siedzieli przy laptopie najprawdopodobniej próbując ustalić gdzie jest Emily.
- Gdzie Lucas ? - zapytała Lily
- W kuchni - odpowiedział Brad z jednoznacznym wyrazem twarzy, nie dziwie mu się, gdyby była to Lily chyba bym zwariował.
- Pójdę z nim pogadać - powiedziała
- Nie, lepiej nie - zatrzymałem ją - ja to zrobię. Kiwnęła lekko głowa na znak że rozumie i usiadła na kanapie obok chłopców a ja udałem się w stronę kuchni. Lucas siedział na jednym z krzeseł, łokciami opierał się o blat, natomiast ręce zasłaniały jego twarz.
- Stary wszystko w porządku ? - zapytałem siadając obok
- Nie kurwa nie jest w porządku - wyprostował się i popatrzył na mnie - moja dziewczyna gdzieś zginęła a ja nic nie mogę zrobić.
- Znajdziemy ją, obiecuje - powiedziałem. Usłyszeliśmy jakiś hałas w salonie więc szybko tam poszliśmy. Na szczęście był to tylko Dylan.
- Cześć wam ! - krzyknął z entuzjazmem. Gdy wszyscy się przywitali usiedliśmy na kanapie, Lily usiadła na moich kolanach i wtuliła głowę w moja szyje i po chwili zasnęła. Nie dziwiłem się jej była bardzo zmęczona, stres związany z Emily, na dodatek odczuwała jeszcze ból po ostatniej nocy.
- A tak poza tym to co z Emily ? - zapytał Dylan, zapadła niezręczna cisza.
- Emm .. nie wiemy, nigdzie nie możemy jej zleźć - odpowiedział Lucas
- To chyba dobrze że przyszedłem - powiedział i wyciągnął telefon - nagrała mi bardzo dziwną wiadomość na sekretarkę, posłuchajcie : Zostaw mnie, błagam zostaw ! - krzyczała, w tle słychać było pociąg.
- To już chyba wiemy gdzie jest - powiedziałem, delikatnie szturchnąłem Lily żeby się obudziła.
- Hmm .. ? - mruknęła zaspana
- Obudź się, musimy jechać po Emily - powiedziałem na co od razu wstała. Lucas wyciągnął z szafy broń i dał każdemu. Tym razem jechaliśmy wszyscy razem, tak po prostu było szybciej. Nasz cel był jakieś piętnaście minut drogi od domu, niestety teraz te kilkanaście minut ciągnęło się i ciągnęło. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Było cholernie ciemno, tylko światło reflektorów oświetlało nam droge.
- I gdzie ona do cholery jest ? - zapytał Jake
- Może się pomyliliśmy - odpowiedział Dylan. Jeszcze chwile się porozglądaliśmy, ale nie było widać nic podejrzanego, więc postanowiliśmy wrócić.Gdy mieliśmy już wsiadać do auta zauważyłem że kogoś brakuje.
- Gdzie jest Lily ? - zapytałem
- Myślałem że jest z tobą - powiedział Lucas
- Lily ! - zaczęliśmy ją wołać ale nie odpowiadała
- Lily ! - krzyknąłem ile sił, nagle usłyszałem jej głos w oddali
- Tutaj jestem ! Chodźcie ! -  od razu pobiegliśmy w jej stronę. Kucała na torach przy czymś,a  raczej przy kimś. To była Emily.
- Pomóżcie mi ! - krzyknęła próbując rozdziać grube sznury. Lucas od razu podbiegł z nożem i zaczął je przecinać z drugiej strony.
- Cholera - jęknęła Lily, przecięła sobie ręke. Podbiegłem do niej i zabrałem nóż.
- Ja to zrobię - powiedziałem. Po chwili usłyszałem przeraźliwy krzyk Lily.
- Co się stało ? - podbiegł do niej Dylan, ona nic nie odpowiedziała tylko wskazała palcem przed siebie.
- Jasna cholera, pociąg ! - krzyknął. Teraz jak najszybciej mogliśmy przecinaliśmy te pieprzone węzły, nawet Lily mimo rany na dłoni pomagała. Udało się.
- Szybko ! - krzyknąłem i razem z Lucasem pomogłem wstać Emily. Pociąg przejechał, nareszcie wszyscy byli bezpieczni. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do domu.
- Emily mam jedno pytanie  - powiedziałem gdy byliśmy już w domu
- Jakie ?
- Kto to był ?
- Nie mówmy o niej.
- Niej ? To była dziewczyna ? - Przecież ten kelner mówił że wyszła z jakimś kolesiem i na dodatek jaka zdrowa dziewczyna przywiązuje kogoś do torów ? Dziwne ..

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak myślicie co się tera wydarzy ?
Dziękuje za miłe komentarze i tyle wejść
KOCHAM WAS ♥
Następny rozdział jak będzie aż ..
30 KOMENTARZY ~ Mika : )

czwartek, 17 października 2013

Rozdział 41

!   UWAGA  !
Rozdział +18
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

* Lily Pov : 

- Jesteś tak cholernie seksowna - wychrypiał Justin i złączył nasze usta. Delikatnie rozpiął mój stanik, który po chwili leżał już na podłodze. Pierwszy raz widziałam go takiego, jego oczy aż świeciły od pożądania. Jego dłonie masowały moje nagie piersi, co muszę przyznać, bardzo mi się podobało.Nie przerywając, zaczął całować moją szyje.Gdy byłam już w pełni gotowa, popatrzył głęboko w moje oczy. 
- Mogę ? - zapytał i przysunął rękę to guzika moich spodni. Pokiwałam  twierdząco głową. Justin przybliżył się do mnie i złożył słodki pocałunek na moim policzku po czym ostrożnie rozpiął guzik od moich spodni, cały czas utrzymując zemną kontakt wzrokowy w razie gdybym się rozmyśliła. Chwile później byliśmy już całkiem nadzy. 
- Kocham Cię - mruknął do mojego ucha  i wszedł we mnie. Cholera, wiedziałam że będzie boleć, ale nie że aż tak. - Cii.. zaraz przestanie boleć, obiecuje. - uspokajał mnie.Miał racje, ból ustąpił a na jego miejscu pojawia się rozkosz. Przewróciłam nas, tak ze teraz to ja byłam nad nim. Zaczęłam poruszać biodrami, co najwyraźniej mu się podobało bo zaczął cicho jęczeć 
- Podoba ci się kochanie ? Chcesz więcej ? - zamruczałam uwodzicielsko 
- Cholera Lily - warknął i znów nas przewrócił - Tak chce więcej, chce Ciebie - powiedział i namiętnie mnie pocałował. Tym razem ruchy Justina były bardziej nieprzemyślane, szybsze, ostrzejsze ..
- Kochanie ja .. - jęknęłam 
- Tak wiem, ja też - odpowiedział. Doszliśmy w tym samym czasie. Wow, to było coś .. niesamowitego. Tak jakby cały świat zniknął i zostaliśmy sami. Tylko my i ten moment. 
- Dziękuje - powiedział Justin kiedy położył się tuż obok mnie 
- Za co ? - zapytałam
- Za to że mi zaufałaś. - odpowiedział - Kocham Cię - powiedział po czym pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie
- Też Cie kocham - wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową. Jakieś pół godziny później Justin juz spał, ale ja nadal byłam zafascynowana tym co się niedawno wydarzyło. Oddałam mu się i nigdy nie będę tego żałować. 

* Justin Pov : 

Na prawe bardzo się ciesze że Lily aż tak mi ufa. Mam tylko nadzieje że nie bolało jej to aż tak mocno, starałem się być delikatny ale zobaczymy jak wstanie. Ostrożnie wstałem z łóżka żeby jej nie zbudzić, po czym włożyłem spodnie i zeszyłem na dół. Spodziewałem sie że zastane wszystkich jedzących śniadanie, ale tak nie było. Nie było zupełnie nikogo, gdy wyciągnąłem z kieszeni telefon miałem kilka nieodebranych wiadomości: 
- Lucas : Brad spotkał jakąś laskę
- Emily : Jak skończycie to przyjedzcie do nas 
- Jake : Nie śpimy dziś w domu, powodzenia :D
Tak, po sms-a mogłem wywnioskować że znów poszli ja jakoś imprezę. Jeszcze nie wrócili, więc miałem jeszcze trochę czasu żeby pobyć samemu z Lily. Nalałem sobie szklankę soku i po wypiciu jej wróciłem do pokoju. Ku mojemu zdziwieniu nie było jej w łóżku, usłyszałem tylko wodę w łazience. Gdy wszedłem do środka, zobaczyłem Lily leżącą w wannie z uśmiechem na twarzy.
- Przyłączysz się ? - zapytała ruszając zabawnie brwiami jak zawsze to robi.
- Jasne - odpowiedziałem i po zdjęciu spodni leżałem już w wannie - Jesteś jakaś śmielsza - powiedziałem
- Co już nie można wziąć kąpieli ze swoim chłopakiem ? - zapytała z udawanym oburzeniem na ca zachichotaliśmy.
- Emm ..  boli ? - zapytałem
- Tak - westchnęła - dlatego siedzę w wodzie, pomaga.
- Przepraszam - powiedziałem i pocałowałem jej dłoń
- Nie ma za co Justin - powiedziała - chciałam tego
- Dobrze - zacząłem delikatnie masować jej plecy przez co się rozluźniła. - Chyba trzeba już wyjść, woda robi się zimna - powiedziałem na co jęknęła
- Nie chce jeszcze wychodzić - zrobiła minę zbitego psiaka
- No chodź.. poleżysz jeszcze trochę i Ci przejdzie - wyszedłem jako pierwszy z wanny, wytarłem się ręcznikiem i zawiązałam go wokół bioder. - Pomogę Ci - wystawiłem w jej kierunku rękę którą chwyciła. Ostrożnie wstała i stanęła na kafelkach, od razu okryłem ją ręcznikiem.Gdy już była sucha, poszliśmy do pokoju. Wyglądała jakby miała pomiędzy kolanami beczkę, szła po prostu jak kaczka co mnie rozśmieszyło.
- I z czego się śmiejesz ? - zapytała wkurzona
- Z niczego, chcesz coś do jedzenia ?
- Tak, zjadłabym hmm.. naleśniki - powiedziała z wielkim uśmiechem
- Okey, zaraz je zrobię - odpowiedziałem, gdy już miałem wychodzić, zatrzymała mnie
- Justin ?
- Tak ? - odwróciłem się by na nią spojrzeć,po chwili przydreptała do mnie i mocno się przytuliła.
- Podobało Ci się wczoraj ? - zapytała nieśmiało
- Co to za pytanie ?
- Normalne, no bo wiesz jak jeszcze jestem, a raczej byłam dziewicą i nie wiem jak to się robi i chce wiedzieć czy było ci ... dobrze ?
- Kochanie, to było wspaniałe, najlepszy seks w życiu, przysięgam -powiedziałem i pocałowałem ją w czoło
- Ale nie mówisz tak tylko żeby nie było mi przykro ?
- Nie,  a to co zrobiłaś wczoraj było magiczne.Ta twoja niewinność spowodowała że byłaś jeszcze bardziej gorąca.
- Dziękuje - lekko się zarumieniła
- Nie ma za co, dobra idę zrobić te naleśniki - uśmiechnąłem się i zszedłem do kuchni.
- Już jesteśmy - powiedział Lucas wchodząc do kuchni, gdzie szykowałem śniadanie dla mojej księżniczki.
- A gdzie Brad ? - zapytałem
- Pisałem Ci że poznał jakąś dziewczynę .. - przewrócił oczami - no i Izabell zaprosiła go do domu .
- Gdzie Lily ? - zapytała Emily
- Na górze w pokoju, odpoczywa - powiedziałem z uśmiechem
- Okey, idę do niej - powiedziała i już po chwili znikła za drzwiami.
- Dobra teraz możesz opowiadać - powiedział Jake siadając na krzesło przy blacie
- Niby o czym ?
- Nie udawaj Bieber, wiem co robiliście - zachichotał jak mała dziewczynka przez co razem z Lucasem wybuchnęliśmy śmiechem.
- No tak, co tu dużo mówić, było fajnie.- odpowiedziałem
- Tylko fajnie ? - podpytywali mnie.
- Było zajebiście, teraz dajcie mi spokój bo przypale naleśniki - rzuciłem w nich ścierką która leżała obok.

* Lily Pov :

Usłyszałam kroki, to pewnie Justin z moim śniadaniem. Ku mojemu zdziwieniu to nie był on.
- Emily ?
- Tak to ja, a więc opowiadaj ..
- Co? O co ci chodzi ?
- Nie udawaj, leżysz nago w jego łóżku, on robi ci śniadanie i poza tym .. musieliśmy wyjść na imprezę żeby nie słyszeć was, więc opowiadaj jak było.
- Świetnie, chodź teraz trochę boli.- powiedziałam szczerze
- Ma dużego ?
- Emily ! - pisnęłam
- No co tylko pytam. - wzruszyła ramionami
- To nie pytaj - jęknęłam. W tym momencie ktoś zapukał w drzwi, to był Justin z tacka w ręce na której stał talerz z naleśnikami i mój ulubiony sok. W duchu dziękowałam że przyszedł bo po pierwsze, Emily już nie mogła zadawać mi tych pytań, a po drugie byłam strasznie głodna.
- To może ja was zostawię,muszę znaleźć Lucas - powiedziała - Ale i tak dokończymy ten temat - spojrzała na mnie, po czym uśmiechnęła się do nas i wyszła.
- Dziękuje - powiedziałam i zaczęłam jeść.
- O co pytała ? - zapytał Justin
- O nic ważnego ..- odpowiedziałam
- Czyli ?
- Oh, no o to co się stało wczoraj - odpowiedziałam
- A dokładniej ? - czy wszyscy muszą dziś mnie o wszystko wypytywać?
- O to jak było i czy masz dużego - odpowiedziałam szczerze, i wzięłam łyk soku.
- I co odpowiedziałaś ? - znów zapytał
- No Justin, nie wypytuj mnie tak. - jęknęłam - nie odpowiedziałam nic, bo ty wszedłeś.
- A jakiego mam ? - zapytał przybliżając się bardziej do mnie.
- Justin ! - uderzyłam go w ramię - jesteś zboczony
- Ty też - westchnął - wiec odpowiedz na pytanie.Pokiwałam przecząco głową i schowałam sie pod kołdrą.
Justin od razu położył się koło mnie. I zaczął zostawiać mokre pocałunki na mojej szczęce.
- Odpowiedz. - warknął mi do ucha,przez co przeszedł mnie dreszcz.
- Nie - powiedziałam
- Nie wiesz z kim zadzierasz - odpowiedział po czym zaczął mnie łaskotać po nagim brzuchu.
- Okey okey, jest duży ! - powiedział przez śmiech.
- Tylko duży ? - zrobił smutną minkę
- Nie, jest wielki...cholera jest olbrzymi. - warknęłam i przyciągnęłam go do siebie, nie marnując czasu złączyłam nasze wargi w gorącym pocałunku. Nagle ktoś wbiegł do pokoju, to był Jake.
- Kurwa nie umiesz pukać - warknął Justin
- Mamy problem.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM że już dawno nie dodawałam rozdziałów.
Teraz mam więcej czasu więc powinny być jak zawsze.
Następny rozdział jak będzie ...
25 KOMENTARZY 
Jestem ciekawa czy dacie rade aż tyle ;) ~ Mika ♥

środa, 2 października 2013

Rozdział 40

* Justin Pov :

- Nie dopóki nie wyjaśnisz mi kto to jest ten Drake - podałem jej telefon, Lily zaczęła się śmiać - Co cie tak śmieszy ? - zapytałem zirytowany 
- Jesteś taki słodki jak jesteś zazdrosny - zachichotała i zabrała mi telefon - A Drake to koleś od Nathana 
- No dobra, ale dlaczego pisze właśnie do Ciebie ? 
- Oj Justin, chciał mi pogratulować i tyle - odpowiedziała czytając wiadomość
- Pogratulować ? - znów zapytałem 
- Tak, pojechałam dziś na pierwszą akcje - odpowiedziała z dumnych uśmiechem 
- Lily wiesz że to jest bardzo niebezpieczne - mruknąłem
- Przecież chłopcy będę mnie bronić - powiedziała 
- A co jeśli ich nie będzie ? - chyba o tym nie pomyślała - skarbie ja chce tylko i wyłącznie twojego szczęścia. -  cmoknąłem ją delikatnie w lewą dłoń 
- Wiem Justin ale to jest teraz moja praca, to tak jakbym ja zabroniła ci robić interesy z chłopakami - powiedziała i skupiła wzrok na tym co dzieje się za szybą. 
- Rozumiem .. - przyznałem jej racje
- Możemy już jechać ? - zapytała na co tylko skinąłem twierdząco głową i odpaliłem samochód. Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
- Jesteśmy - powiedziałem i wyjąłem kluczyki ze stacyjki 
- Ale to nie jest dom - odpowiedziała i zaczęła rozglądać się wokół 
- Tak, muszę coś załatwić, a Ty tu zostań. - powiedziałem i wyszedłem z samochodu. Wiem że nie powinienem jej tam zostawiać samej, ale gdyby poszła zemną mogłaby wpaść w niepotrzebne kłopoty. Przed wyjściem Brad prosił mnie żebym odebrał jakieś jego zamówienie, niektórzy kolesie to totalne świry więc nie chciałem żeby Lily. Podszedłem do szczelnie zamkniętych drzwi i głośno zapukałem w nie parę razy, aż szatyn w moim wzroście otworzył drzwi. 
- Ty jesteś pewnie Bieber, chodź Dan już na Ciebie czeka. - powiedział i poprowadził mnie do dużego pokoju w którym stał wysoki mężczyzna z ciemno czarnymi włosami.
- Dlaczego Brad nie mógł przyjść ? - zapytał 
- Musiał załatwić coś ważnego - odpowiedziałem 
- Co jest ważniejszego od spotkania zemną ? - spoglądną na mnie zza ramienia
- Nie mam pojęcia, a teraz dawaj tą kasę bo się śpieszę - odpowiedziałem zirytowany, denerwują mnie tacy ludzie którzy myślą że są nie wiadomo kim a to gówno prawda.
- A kto powiedział że cokolwiek ci dam ? - powiedział poważnych głosem i już po chwili stałem otoczony przez pięciu kolesi,  w tym Dana który trzymał pistolet w prawej ręce.
- Po prostu oddaj mi kasę, a nikomu nic się nie stanie - powiedziałem spokojnie 
- Jedyną osobą której stanie się krzywda jesteś Ty Bieber - odpowiedział i wystrzelił dwa razy w sufit 
- Jesteś babą - warknąłem, Dan może myślał że już wygrał, ale ja miałem plan.
- Co powiedziałeś ? - podszedł do mnie bliżej 
- Powiedziałem że jesteś babą - powtórzyłem - no bo w końcu co to za wyczyn pokonać mnie z czworgiem kolesi i spluwą w rękach. A może by tak w pojedynkę, żeby było fair ? 
- Zostawcie nas - warknął i już po chwili byliśmy sami
- Chyba o czymś zapomniałeś - pokazałem na broń którą trzymał w ręce.
- Nie - odpowiedział i przystawił mi pistolet do skroni - Jakieś ostatnie słowo ? 
- Tak, a nawet trzy .. zostaw mojego chłopaka - do pokoju wbiegła Lily i wyciągnęła zza siebie dwa pistolety, po czym wycelowała w krocze Danego i kilka razy strzeliła . Ja wykorzystałem sytuacje i podbiegłem do biurka na którym leżała koperta z odpowiednią liczbą pieniędzy dla Brada, wziąłem ją i podeszłe do Lily która stała nad zwijającym się z bólu Danym .
- Kim ty kurwa w ogóle jesteś ? - wykrzyczał 
- Lily Parks, moja dziewczyna - odpowiedziałem, i razem wybiegliśmy z budynku.

* Lily Pov :

- W porządku ? - zapytał zatroskany Justin gdy wsiedliśmy do samochodu.
- Tak - odpowiedziałam szczerze
- Mówiłem Ci żebyś została w samochodzie - włożył kluczyki do stacyjki i ruszył
- Usłyszałam strzały więc przyszłam - powiedziałam
- No ale muszę przyznać, dobra byłaś - uśmiechnął się 
- Dzięki - odpowiedziałam dumna z siebie. Po chwili byliśmy już  w domu. N A R E S Z C I E . Była głodna i zmęczona, jedyne czego teraz chciałam to usiąść z moimi przyjaciółmi, zjeść pyszną kolacje i miło spędzić czas. Gdy weszliśmy do środka, wszyscy już tam byli.
- O nareszcie jesteście - powiedział Lucas
- Masz ? - zapytał Brad, po chwili Justin podał mu kopertę
- Chodźcie bo jestem głodna - powiedziałam i poszłam razem z Lucasem i Emily do kuchni wszystko przygotować. Wyciągnęliśmy z toreb z zakupami kiełbasy, chleby, keczupy i wszystko co było potrzebne do zrobienie grilla. Smażeniem zajęli się Brad i Lucas, a ja miałam czas aby porozmawiać z Emily, czego dawno już nie robiłam.
- No to opowiadaj co tam u Ciebie - powiedziała Emily gdy usiadłyśmy na kanapie w salonie
- A całkiem dobrze, a u Ciebie - zapytałam - Jak tam z Lucasem ?
- Po prostu świetnie, Lucas jest cudowny, dobrze nam razem - lekko się zarumieniła
- Ciesze się - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy
- A jak tam z Justinem ? - zapytała
- Dobrze, na początku było ciężko ale wytłumaczyliśmy sobie wszystko i jest okey - powiedziałam
- A czy wy już emm .. no - nie do końca wiedziałam o co jej chodzi
- No wysłów się wreszcie - lekko zachichotałam z jej nieśmiałości
- Uprawialiście seks ? - zapytała wprost
- Co ? - muszę przyznać bardzo mnie to zdziwiło
- No co, to normalne pytanie - powiedziała
- Emm .. nie - mruknęłam
- My też jeszcze nie, ale mam nadzieje że tej nocy coś się wydarzy - powiedziała radosna przez co zaczęłam się śmiać. Z rozmowy wyrwał nas głos Justina
- Kiełbaski już są gotowe - powiedział z uśmiechem
- To dobrze bo jestem strasznie głodna - odpowiedziała i razem poszliśmy do ogródka za domem gdzie już z kilometra była czuć wspaniały zapach. Brad podał wszystkim talerzyki, chłopcy wzięli sobie po piwie a ja z Emily sok i zaczęliśmy jeść. Nagle poczułam ogromną potrzebę skorzystania z toalety.
- Zaraz wracam - powiedziałam i udałam się do łazienki. Gdy skończyłam myć ręce, usłyszałam jakieś dziwne krzyki. Szybkim krokiem wróciłam do ogródka gdzie zobaczyłam kłócących się Justina i Nathana.
- Co wy robicie ?! - krzyknęłam
- Gdzie byłam, dzwoniłem do Ciebie z jakieś dwadzieścia razy ?! - krzykną Nathan
- Przepraszam, pewnie komórka mi padła - odpowiedziałam
- Dobra to teraz nie ważne, idziemy - powiedział , po czym złapał za rękę i ciągnął w kierunku wyjścia.
- Zostaw ją ! - krzyknął Justin i schował mnie za siebie
- Ona jest moja siostrą - warknął
- A moją dziewczyna
- Lily, mamy interes do zrobienia, a jak dobrze pamiętam pracujesz dla mnie - Nathan zmierzył mnie wzrokiem a potem Justina. Miał racje, za coś w końcu mi płacił. Ostrożnie zaglądnęłam przez ramie Justina, i powoli podeszłam do Nathana
- Nie - Justin złapał mnie za rękę tak że się obróciłam
- Justin ja dla niego pracuje - mruknęłam
- To może chcesz dla mnie ? - zapytał z nadzieją w głosie
- Co ? - powiedziałam równo z Nathanem
- Chcesz dla mnie pracować ? - powtórzył
- Lily, wybierzesz brata, czy tego śmiecia ?- kiwnął głową w stronę Justina
- To nie jest żaden śmieć, tylko mój chłopak ... i nowy szef - powiedziałam i podeszłam do Justina
- Że co ? - zapytał zszokowany
- Słyszałeś, już dla Ciebie nie pracuje -odpowiedziałam i wtuliłam się w bok Justina
- Jak chcesz - warknął i szybkim krokiem wyszedł z domu. Nie przemyślałam dokładnie tej decyzji, ale myślę że postąpiłam słusznie, i do tego teraz będę spędzać jeszcze więcej czasu z Justinem.
- Kochanie jestem zmęczony, idziemy się położyć ? - mruknął do mojego ucha, tak że po całym ciele przeszły mnie ciarki. Skinęłam tylko twierdząco głową i po pożegnaniu się z chłopakami oraz Emily poszliśmy do pokoju Justina.
- Chyba znów będziesz musiał mi pożyczyć koszule - zachichotałam
- Zaraz coś znajdę - powiedział i zaczął przeszukiwać swoją szafę. Po chwili podał mi fioletowa luźna koszulkę. Obróciłam się do niego plecami i nałożyłam wybraną koszulkę, następnie zdjęłam spodnie i wskoczyłam pod kołdrę, czekając na Justina. Który poszedł do toalety. Gdy wrócił, był w samych bokserkach. Cholera on miał takie seksowne, idealne ciało. Położył się koło mnie.
- Nie nałożysz jeszcze czego ? - zapytałam wpatrzona w jego nagi tors.
- Nie - odpowiedział i przysunął się do mnie jeszcze bliżej, tak że czułam bijące od niego ciepło
- Co będziemy robić ? - znów zapytałam, wpatrując się w jego czekoladowe oczy.
- A co byś chciała robić ? - zapytał i zaczął delikatnie całować moją szyje. Jego ręce najpierw powędrowały na mój brzuch, a potem niżej, niżej i niżej ..
- Jesteś tak cholernie seksowna - wychrypiał i złączył nasze usta w gorącym pocałunku.

------------------------------------------------------------------------------

Już 40 rozdział : O
Dziękuje że czytacie moje wypociny : >
15 komentarzy = następny rozdział 


Kocham Was ~ Mika ♥