Macie taką osobę, dla której zrobilibyście wszystko, dla której poświęcilibyście życie ? Ja mam, a nazywa się ona Lily Parks, jest śliczną, mądrą i zabawna dziewczyną, ale teraz przez moją głupotę mogę ją stracić.
- Justin ! - głos wsiadającej do samochodu Emily oderwał mnie z rozmyśleń
- Wiesz gdzie ona jest ? - zapytałem gdy już usiadła obok mnie i znów ruszyliśmy
- Nie - westchnęła
- Spokojnie, znajdziemy ją - powiedziałem i przytuliłem do mojego boku.
- Mamy go ! - krzyknął Jake który siedział na siedzeniu pasażera obok Brada więc obrócił się do nas żeby pokazać nam laptopa w którym było dokładne położenia Harissa. Po jakiś dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce które wyznaczył Jake. Był to jakiś opuszczony zakład, wokół którego było strasznie ciemno, więc wyłączyliśmy światła od samochodów żeby nikt nas nie zauważył.
- Dylan ty zostaniesz z Emily i Patrycją - powiedział Brad podałem mu kluczyki - gdyby coś się stało nie czekaj na nas tylko wywieź dziewczyny w bezpieczne miejsce.
- Jasne - odpowiedział z powagą. Wyszliśmy z samochodu i podeszliśmy do drugiego auta w którym był Lucas, Patrycja, Nathan i ten jego laluś.
- Musisz iść do naszego samochodu, tak już zajmie się tobą Dylan - powiedział Jake do Patrycji, więc tak zrobiła.Widać było ze nie chce rozstawać się z Nathanem ale teraz nie było czasu na jakieś sprzeczki, teraz liczyła się tylko Lily.
- Ja, Justin i Nathan pójdziemy przodem, a wy nas osłaniajcie - powiedział Brad, po czym wyjął z bagażnika bronie, które każdy z nas wziął. Następnie przeszliśmy wokół budynku w poszukiwaniu tylnego wejścia które znaleźliśmy, jak też myślałem drzwi były otwarte. Gdy je otworzyliśmy zobaczyliśmy długi wąski korytarz na którego końcu było rozwidlenie ja wraz z Lucasem poszedłem w prawo, a reszta w lewo.
Po jakiś pięciu minutach wędrówki po korytarzach odnaleźliśmy ciemno brązowe drzwi zza których wydobywały się jakieś dźwięki. Lucas powiedział bez głośne : raz... dwa .. trzy.. Na trzy drzwi się otworzyły a na środku pokoju zobaczyliśmy Lily i Gabe który trzymał jej twarz w rękach jakby schylał się po pocałunku. Od razu podbiegłem do niego, Lily odepchnąłem w stronę biurka a Harrisa, uderzyłem pięścią w twarz, w brzuch.. następnie podszedłem do niego i po wyciągnięciu pistoletu przyłożyłem mu go to skroni.
- Nie uda ci się to Bieber, jestem niezniszczalny - powiedział po czym zaczął się śmiać czym jeszcze bardziej mnie wkurwił. Bez wahania pocieniał za spust, i już po chwili jego ciało bezwładnie opadło na ziemie, gdy leżał tam z całą zakrwawioną głową i wyglądał jak trup ale z nim to nigdy nic nie wiadomo więc strzeliłem jeszcze kilka razy dla upewnienia że ten skurwiel już więcej nie wpieprzy się pomiędzy mnie a moja dziewczynę.
- Już starczy Justin - powiedział Nathan wchodząc do pokoju, pewnie usłyszeli strzały i dlatego przyszli. Gdy obróciłem się by zobaczyć Lily, akurat Lucas pomagał jej wstać , miała rozwalony łuk brwiowy, ale przecież nie miała tego wcześniej, czyżbym za mocno ją popchnął.? Cholera co ja znowu zrobiłem ..
- Lily wszystko w porządku ? - zapytałem
- Tak - odpowiedziała lekko zachrypniętym głosem i razem z resztą wyszła z pokoju zostawiając mnie tam zupełnie samego.
* Lily Pov :
Przez ten czas kiedy nie spotykałam się z Justinem bardzo dużo myślałam, o mnie, o nim, o nas ..
Czy to w ogóle ma sens ? Nie wiedziałam, ale teraz wiem, co więcej jestem tego pewna..
Gdy wyszliśmy już z tego opuszczonego budynku i zobaczyłam dwa samochody i ich wszystkich, aż trudno było się nie uśmiechnąć. Miło było wiedzieć że ma się takich dobrych przyjaciół.
- Nic ci nie jest ? - spytała Emily i mocno mnie przytuliła, tak jak później zrobili to wszyscy, wszyscy z wyjątkiem Justina.On jedynie siedział w samochodzie i obserwował wszystko przez szybę. Po jakiś pół godziny byliśmy pod domem, wszyscy poszli do mieszkania chłopaków, więc Justin i ja zostaliśmy sami.
- Porozmawiamy ? - zapytał chwiejnym głosem, tak jakby zaraz miał wybuchnąć płaczem.
- Tak - odpowiedziałam - ale nie tu.
- Chodź - powiedziała i złapał mnie za rękę. Było już późno więc ulice były prawie puste, byłam bardzo ciekawa gdzie Justin chce mnie zabrać. Bez słowa szliśmy dalej za doszliśmy do ... parku ? Tak, byliśmy w parku, te ławki, budka z fast foodem, to tutaj się poznaliśmy, tutaj to wszystko się zaczęło.
- Dużo myślałem o nas, i doszedłem do wniosku że masz racje.. - powiedział
- O czym ty teraz mówisz ? - zapytałam zdziwiona
- Lily, ja wiem że ty już nie chcesz być zemną - powiedział
- Justin to wcale nie .. - przerwał mi
- Wiem, zasługujesz na kogoś lepszego, na kogoś kto będzie cię chronić ..
- Justin ja też o nas myślałam i .. - znów mi przerwał
- Nie, ja rozumiem i chce tylko i wyłącznie twojego szczęścia więc lepiej będzie gdy już przestaniemy się spotykać.- powiedziała i odszedł a ja, ja stałam tak jak jakiś posąg. W tym momencie zaczęło padać ale nie przejęłam się tym za bardzo bo lubię deszcz, jak byłam mała zawsze biegałam po deszczu, skakałam z mamą przez kałuże. Czasem mam ochotę wrócić do tych czasów kiedy miało się pięć lat i nie przejmowano się zupełnie niczym. Ale niestety teraz jestem już dorosła i jak chyba każdy mam problemy. Teraz muszę znaleźć Justin i wszystko mu wyjaśnić, chodź nie musiałabym tego robić jakby dał mi szanse powiedzenia czegokolwiek. Zaczekam biec w stronę domu, i tak zauważyłam jego, szedł z kapturem na głowie i rękami w kieszeniach, nie przejmował się tym że pada i jest cały mokry, po prostu szedł.
- Justin ! - krzyknęłam więc się obrócił, szybko do niego podbiegłam
- Może wejdziemy do środka - zaproponował
- Nie, musimy porozmawiać tu i teraz, bo później może być już za późno - powiedziała
- Ale Lily ja już .. - teraz to aj mu przerwałam
- Nie, teraz ty wysłuchaj mnie - wzięłam głęboki oddech, i gdy już zebrałam cała jego uwagę zaczęłam mówić - Tak to prawda nie jesteś idealny, ale kto jest ? Czuje się przy tobie bezpiecznie, i wiem że pomimo tego wszystkiego nadal mogę ci ufać, i uwierz mi nic lepszego niż ty mnie w życiu nie spotkało, więc nie ma żadnego końca, nie ja na to nie pozwalam ja cie kocham i zawsze będę z tobą, rozumiesz? Kocham Cię. - powiedziałam na jednym tchu.
- Naprawdę ? - zapytał
- Tak, ale obiecaj mi jedno, już nigdy przenigdy się nie rozstawajmy, dobrze ?
- Oczywiście - podszedł do mnie i mocno mnie do siebie przytulił - Na zawsze razem - mruknął mi do ucha, po czym złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I znów są razem ;)
Co sądzicie o rozdziale, podobał się ? ~ Mika ♥
LOLLY ♥
OMG! <333 Czekam na następny :**
OdpowiedzUsuńOooo słodkie zakończenie *-* Cały czas sie stresuje że Justin pójdzie do więzienia albo coś. Ale nie może iść ! I tak LOLLY *-* Meeega <33 //bieber
OdpowiedzUsuńCudowny czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńKocham Cię //Maciek
OdpowiedzUsuńZarąbisty :* < 33 Szybko następny ;p
OdpowiedzUsuńAwwww <3
OdpowiedzUsuń